Ukochane maskotki nie mają łatwego życia. Co prawda zwiedzają ze swoimi opiekunami świat, chodzą z nimi do piaskownicy i wyjeżdżają na wakacje, ale jednocześnie są tarmoszone za uszy albo zalewane sokiem. Jednak to, co spotkało Feliksa zasługuje na opisanie, bo tu zwykła zabawa przerodziła się w niezwykłą, choć dość niebezpieczną przygodę.

Zosia włożyła swojego pluszowego zająca do wiklinowego koszyka, do którego przywiązała dwa balony w kształcie serca. Feliks w koszyku wzniósł się na bezpieczną odległość, dziewczynka trzymała w rękach sznurek. Nic złego nie powinno się stać, a jednak… Zosia wypuściła z ręki sznurek, a koszyk poszybował do chmur. Dziewczynka była załamana. Nie było to oczywiście ich pierwsze rozstanie, bo ci, którzy czytali poprzednie tomy, wiedzą, że Feliksowi zdarzało się podróżować, ale czy pluszowy zając może czuć się bezpiecznie, wznosząc się do chmur? Okazało się, że tak. Co więcej, Feliks wykorzystał daną mu szansę i postanowił zwiedzić świat. Co zobaczył? Odwiedził Biegun Północny, las tropikalny i Australię. Nie były to jednak najbardziej ekstremalne wyprawy. Bo Feliks w rakiecie kosmicznej opuścił nawet Ziemię! Skąd to wszystko wiemy? Z listów, które wysyłał do Zosi. Z nich dziewczynka dowiadywała się, co dzieje się z jej przyjacielem. Dzięki tym listom martwiła się mniej, a czytelnicy, którzy teraz do nich zaglądają, mają szansę poznać niezwykłe przygody niezwykłego zająca.

Sztuka pisania listów dziś zanika. Myślę, że niektórzy dzisiejsi przedszkolacy mogą nigdy w życiu nie dostać prawdziwego listu – takiego pisanego drżącą ręką, w którym autor uważnie dobierał słowa, listu, w którym niektóre słowa skreślał, bo uznał, że inne sformułowanie lepiej odda to, co chce przekazać. Listu włożonego do białej (albo kolorowej) koperty, na którą naklejono kolorowy znaczek. Listu wrzuconego do skrzynki, a potem dostarczonego przez listonosza do adresata. Listu podobnego do tych, które Feliks pisał do Zosi. W każdym z nich opisywał swoje przygody, słał słowa pociechy i obiecywał rychły powrót. Z nich dziewczynka dowiadywała się, co jej przyjaciel robi. W książce znaleźć można prawdziwe koperty, a w nich prawdziwe listy. Przyjemnie się je czyta, a dzięki nim poznaje się świat. Świat widziany oczami pluszowego zająca jest dla dzieci nie tylko interesujący, ale i zrozumiały. I to właśnie jest ogromny atut tej książki. Dzieci odnajdują w niej swoje problemy, emocje, swoje radości. Właśnie dlatego „Listy od Feliksa. Nowe przygody” na pewno się dzieciom spodobają. Ich rodzicom również, bo to jest po prostu dobra książka! Książka, którą warto znać!

Magda Kwiatkowska-Gadzińska

recenzja pochodzi z serwisu Qlturka - http://qlturka.pl/2018/07/19/listy-od-feliksa-nowe-przygody-recenzja-ksiazki/